Mandewilla / dipladenia – uprawa

Mandewilla / dipladenia – uprawa – Coraz częściej roślinę tę można spotkać w sklepach ogrodniczych. Jej popularność z roku na rok rośnie. Nic dziwnego, jest to roślina bardzo efektowna. Ma piękne, błyszczące, ciemnozielone liście i jeszcze piękniejsze, dzwonkowate kwiaty. Jest to pnącze, zimozielone, na którym kwiaty rozwijają się przez całe lato, a czasami również jesień. Pochodzi z tropikalnych regionów Ameryki, więc lubi ciepło. Na balkonach lub tarasach możemy ją uprawiać jedynie latem, nie przetrwa naszej zimy. Ale możemy ją przezimować. Do tego tematu jeszcze wrócimy.

Tymczasem zajmijmy się pierwszą ważną kwestią. Zakupem rośliny. Możemy nabyć już dość spore i dość drogie rośliny, możemy też zakupić mniejsze sadzonki, takie jak te. Rosną bardzo szybko i  bez problemu przyjmą się w nowym miejscu.

Możemy nabyć mandewille o kwiatach białych, jasno różowych, ciemno różowych, a także żółtych i czerwonych. Tych dwóch ostatnich jeszcze brakuje w mojej kolekcji.

Podobne filmy : Bugenwilla , Oleander rozmnażanie , Pelargonie po lecie , Cytrusy

Jeżeli zapewni się nowo zakupionym mandewillom odpowiednie warunki uprawy, będą kwitły bardzo obficie. Możemy je sadzić w donicach jako solitery. Te dwie sadzonki o jasnoróżowych kwiatach trafią do jednej donicy i będą tu jedynym nasadzeniem. Podłoże powinno być przepuszczalne i żyzne. Może być to ziemia do roślin kwitnących lub balkonowych, może być to także podłoże uniwersalne dla roślin doniczkowych. Po posadzeniu rośliny dokładnie podlewamy i dbamy o stałą wilgotność gleby. Aczkolwiek, doświadczenie podpowiada, że już dobrze przekorzenione i zadomowione w nowym miejscu mandewille potrafią wiele wybaczyć, nawet czasowe zapomnienie i przesuszenie. Zrzucą wtedy kwiaty, ale generalnie przetrwają i po podlaniu ponowią kwitnienie. Rośliny te rosną dość szybko, pędy mogą osiągnąć nawet kilka metrów długości. Z czasem należy więc przygotować podpory, które umieszczam w donicach, i po których mogą się one potem swobodnie piąć. Dipladenie warto nawozić w czasie sezonu wegetacyjnego, najczęściej zaleca się stosować nawóz płynny do roślin kwitnących rozcieńczony w wodzie, w połowie dawki, jaką producent podaje na opakowaniu.

Mandewilla jest rośliną z rodziny toinowatych, podobnie jak tak roślina nazywana potocznie barwinkiem różowym, jest to katarantus różowy. Widać w nich pewne podobieństwo. Mogą zatem stworzyć razem efektowną kompozycję.

Katarantus pochodzi z Madagaskaru, gdzie jest wiecznie zielonym, niewielkim krzewem, dorastającym do mniej więcej metra wysokości. W naszym kraju, najczęściej uprawiany jest jako roślina jednoroczna, ale spróbuję ją przezimować razem z mandewillną, która dołączy do tej kompozycji. Zobaczymy czy się uda. Kwiaty, zarówno kataranstusa, jak i dipladenii będą ozdobą tej kompozycji do późnej jesieni, a może nawet dłużej. Dopiero suche powietrze naszych mieszkać i niedobór światła zimą powoduje, że rośliny przestają być już tak dekoracyjne. W przypadku tych roślin, oprócz regularnego podlewania warto dbać także o wysoką wilgotność powietrza, zwłaszcza w pomieszczeniach. Uprawiając je na tarasie lub balkonie, dobrze jest znaleźć dla nich miejsce osłonięte, częste opady deszczu powodują powstawanie plam na płatkach kwiatów, szybciej też one opadają. Zarówno karantus jak i mandewilla lubią słońce, ale dobrze rosną także w miejscach lekko zacienionych.

A teraz wróćmy do tematu zimowania.

Ta mandewilla jest ze mną już trzy lata. Była kupiona w markecie, bez kwiatów i jeszcze w tym samym sezonie obsypała się białymi dzwonkami. Wglądała cudownie, a potem nadeszła zima i z cudowności nie pozostało ani śladu. Przeniosłam ją do domu, ponieważ jest to roślina wrażliwa na mróz. Przez mniej więcej dwa tygodnie wyglądała świetnie, a potem się zaczęło…

Została zaatakowana przez przędziorki, potem przez wełnowce, straciła wszystkie liście. Myślałam, że nic z niej nie będzie. Obcięłam ją praktycznie do zera. I wiosną wystawiłam na dwór. Czekałam trzy miesiące, uprawa roślin uczy cierpliwości… i dopiero w lipcu, gdy zrobiło się ciepło pojawiły się nowe przyrosty. Na kwiaty musiałam czekać do końca lata.

Druga zima nie  była lepsza. Nastąpił kolejny atak szkodników. Mam wrażenie, że dipladenia przyciąga je jak magnez. Inne domowe rośliny doniczkowe wyglądają dobrze, a na mandewilli, w tym samym czasie, pojawiają się wełnowce, przędziorki, a nawet mszyce mszyca, co oczywiście oznacza, że na innych okazach w domu też muszą się one znajdować. Tej drugiej zimy znowu pędy naszej bohaterki zaczęły przysychać, a liście opadać. Tym razem nie obcięłam jej aż tak drastycznie, usuwałam tylko to, co przywiędło. Wiosną znowu roślina ta została wystawiona do ogrodu i od początku lipca prezentuje się tak. Cudownie obsypana kwiatami. Jakby wcześniej nie było z nią żadnego problemu.

Wniosek? Mimo że trudno zimuje się dipladenię, warto to zrobić. Nawet jeżeli wiosną przytniemy jej pędy przy samym podłożu, odbije. Rośnie przy tym bardzo szybko. Dbamy jedynie o to, żeby nie przesuszyć zupełnie podłoża. Również zimą. Po to, żeby nasz okaz miał możliwość obudzić się wraz z wystawieniem jej na świeże powietrze w kolejnym sezonie.

Linki :

Facebook : https://www.facebook.com/izabella.schick

YouTube : www.youtube.com/c/ogródnacodzień

Instagram : https://www.instagram.com/ogrod_na_co_dzien/