Maj to miesiąc, w którym sadzimy sadzonki pomidorów bezpośrednio do gruntu. Mogą to być sadzonki zakupione w sklepie ogrodniczym lub takie, które pozyskaliśmy samodzielnie, wysiewając je, potem pikując i potem przygotowując do majowego sadzenia. A z sadzeniem dobrze jest poczekać do mniej więcej połowy maja, kiedy mamy już absolutną pewność, że nie będzie już nocnych przymrozków, a najlepiej, żeby nie było już spadków temperatury poniżej 6-8 stopni Celsjusza, ale w naszym klimacie trudno to przewidzieć.
Zanim sadzonki trafią na grządkę, powinny być one zahartowane, czyli przyzwyczajone do warunków atmosferycznych panujących na zewnątrz, do wahań temperatury, wiatru i promieni słonecznych. Najlepiej, żeby były one zwarte, ciemno zielone, z grubą łodygą. Nie zawsze w warunkach domowych uda nam się idealną rozsadę przygotować. Czasami nasze młode pomidory są nieco wiotkie i wybujałe. Na szczęście, wszystkie po posadzeniu są w stanie nadrobić ewentualne mankamenty i dalej rosnąć zdrowo oraz obficie plonować.
Jak zatem sadzić pomidory? O tym nie raz była już mowa w naszych filmach. Dziś więc krótkie przypomnienie. Rośliny te najlepiej rosną w słońcu, w miejscu jasnym i osłoniętym od porywistych wiatrów, ale jednocześnie dość przewiewnym, żeby zapewnić im swobodną cyrkulację powietrza. Jeżeli mamy wysoko rosnące odmiany, możemy od razu wbić paliki. Ważne, żeby te podpory były na tyle mocne, żeby potem utrzymać ciężar rośliny i jej owoców. Ja do zeszłego roku używałam najprostszych plastikowych palików, ale z czasem okazały się one zbyt słabe. Zostały więc wymienione na drewniane tyczki, dłuższe i mocniejsze. Podpory dla pomidorów mogą trafić też nieco później na grządkę, gdy rośliny już podrosną i będą ich potrzebować.
Przed sadzeniem, rozsadę pomidorów dobrze jest podlać, żeby sadzonki były nawodnione, tym samym silniejsze i bardziej elastyczne. To pomoże im szybciej pokonać stres związany z przesadzaniem. Przy okazji możemy tym sadzonkom zafundować kąpiel korzeni w zawiesinie z preparatem mikrobiologicznym, zawierającym wyselekcjonowany szczep pożytecznych bakterii, które potem pomogą roślinom w odpieraniu chorób bakteryjnych i grzybowych. Wstępne zaprawienie nasion lub korzeni takim preparatem, nie tylko w przypadku pomidorów, ale także innych roślin warzywnych, ogranicza straty w plonach spowodowane m.in. przez raka bakteryjnego i zarazę ziemniaka, która jest najgroźniejszą chorobą w uprawie pomidorów. Zawarte w nim mikroorganizmy poprawiają żyzność gleby, dostępność składników pokarmowych, a także wspomagają rozwój systemu korzeniowego oraz wzmacniają naturalne mechanizmy ochronne roślin. Potem takiego preparatu możemy też użyć do prewencyjnego oprysku pomidorów, ogórków czy innych roślin, które tego potrzebują.
Pozostawiamy sadzonki na 30-40 minut do moczenia się w wodzie lub w zawiesinie. A w tym czasie możemy wykopać dołki pod pomidory. Radzi się, żeby rozstawa między tymi roślinami wynosiła mniej więcej 60×70 cm. Ja na podwyższanych grządkach sadzę je nieco gęściej, ale wiąże się to potem z większą uwagą, jaką muszę poświęcić roślinom gęsto rosnącym podczas ich dalszej pielęgnacji.
Dołki powinny być dość głębokie, ponieważ pomidory możemy sadzić głębiej niż rosły do tej pory. Ponadto warto te dołki zaprawić kompostem, wybranym nawozem lub żyznym podłożem do pomidorów. Może być to np. beztorfowa ziemia do pomidorów, powstała z surowców szybko odnawialnych, która ma odpowiednią dla tych roślin strukturę, gruzełkowatą, stwarzającą optymalne warunki dla rozwoju bryły korzeniowej, ponadto jest bogata w humus i zawiera startową dawkę składników odżywczych.
W wykopanym i zaprawionym dołku musi się zmieścić cała bryła korzeniowa naszej sadzonki pomidora oraz fragment łodygi, który chcemy zagłębić. Pomidory możemy sadzić też lekko, a nawet całkiem mocno po skosie. Z zagłębionej w ziemi łodygo rośliny wypuszczą kolejne korzenie, a im będzie ich więcej, im lepiej będzie rozbudowana bryła korzeniowa pomidora, tym więcej będzie on mógł czerpać z gleby składników pokarmowych i wody i tym samym będzie zdrowszy i lepiej plonujący. Podczas sadzenia, zwłaszcza podczas umieszczania wybujałych sadzonek po skosie, bądźmy ostrożni i delikatni, żeby nie uszkodzić młodych roślin, przypadkowo ich nie złamać lub nadłamać.
Po posadzeniu pomidorów, dołki delikatnie ugniatamy wokół rośliny i jeżeli jest wyjątkowo sucho, gorąco, czy wietrznie lub gdy widzimy, że gleba na grządce jest przesuszona, możemy rośliny podlać. Ja podlewam moje pomidory po posadzeniu również po to żeby ziemia szczelnie otuliła korzenie. Aczkolwiek, jeżeli mamy pewność, że sadzonki przed posadzeniem były dobrze nawodnione, a gleba na grządce jest stosunkowo wilgotna, to można podlanie nowo posadzonych roślin opóźnić o dzień lub dwa. Pomidory zawsze podlewamy od dołu, nie polewając liści i starając nie zraszać też łodygi.
To jedno z najważniejszych zaleceń pielęgnacyjnych podczas całego sezonu wegetacji tych roślin. Pomidory powinny mieć wilgotne podłoże, ale suche liście i łodygi. Uprawiając te rośliny w gruncie, w naszym klimacie, trudno to zagwarantować. Zwłaszcza jeżeli trafi się deszczowe lato. Ale próbujmy w miarę możliwości dbać przynajmniej o odpowiednie podlewanie. Wilgoć sprzyja rozwijaniu się chorób grzybowych, na które pomidory są bardzo podatne.
Z tego też powodu, rośliny te nie powinny pokładać się na ziemi, bo mają wtedy większą styczność z wilgocią, lecz być mocowane do palików. Zaleca się wbijać je od strony północnej, ale nie jest to obowiązkowe. Rośliny mocowane do podpór mają też wyżej owoce, są one bardziej wystawione na słońce, a wiadomo, że pomidory dojrzewające na słońcu mają najlepszy smak.
Rośliny te mogą rosnąć współrzędnie w towarzystwie wielu innych gatunków. To idealne rozwiązanie dla tych, co mają niewielkie warzywniki. U mnie zawsze na początki sezonu pomidory rosną razem z sałatą, posadzoną na obrzeżach grządki. Ponadto razem z nimi sadzę także por i seler oraz kalarepę, bazylię czy inne zioła.
Dalsze majowe zabiegi przy nowo posadzonych pomidorach to podlewanie, odchwaszczanie i podwiązywanie do palików w miarę wzrostu roślin. Przed dwa, trzy pierwsze tygodnie nie musimy ich jeszcze nawozić ani opryskiwać. Za to już warto obserwować czy nie pojawiają się tzw. wilki.
Podwiązywanie przeprowadzamy na tzw. „ósemkę” mocując łodygę pomidora do palika dość luźno, żeby mogła się ona swobodnie rozrastać. Mocować możemy za pomocą sznurka lub tasiemki. Każde następne podwiązanie wykonuje się mniej więcej co kolejne 20 cm w miarę wzrostu rośliny. „Wilki” to młode przyrosty pojawiające się w kącikach liściowych rośliny. Obrywamy je, żeby pomidory nie wywarzały zbyt dużo masy liściowej lecz skupiły się na kwitnieniu i owocowaniu. Większość odmian radzi się prowadzić jedno lub dwupędowo. Wyjątkiem mogą być odmiany koktajlowe i karłowe, którym możemy pozwolić rosnąć bardziej swobodnie.
Jeżeli na grządce z pomidorami nie planujemy dosadzać lub dosiewać żadnych innych roślin, możemy ją wyściółkować, co ogranicza parowanie wody z gleby i tym samym nie musimy sięgać tak często po wąż ze zraszaczem lub konewkę. Ponadto ogranicza to występowanie chwastów i jest niejako pewną izolacją od gleby.
Jeżeli zdecydowaliśmy się na wcześniejsze posadzenie pomidorów, a majowa prognoza pogody przewiduje jeszcze ochłodzenie i groźne dla roślin spadki temperatury, warto mieć pod ręką agrowłókninę, żeby je osłonić w razie potrzeby. Pamiętajmy, że pomidory można uprawiać też w donicach. Ale o tym będzie już osobny odcinek.
Życzę udanych upraw. I zapraszam do oglądanie kolejnych filmów z cyklu „Ogród Warzywny” oraz pozostałych filmów na kanale OGRÓD NA CO DZIEŃ.