Wertykulacja to bardzo ważny zabieg w kalendarzu prac związanych z pielęgnacją trawnika, od którego powinniśmy zacząć nowy sezon wegetacyjny, jeżeli chcemy mieć potem gęsty, zdrowy, zielony dywan w ogrodzie. Zabieg ten nazywany jest też pionowym koszeniem darni. Przeprowadzamy go na trawnikach starszych, co najmniej 2 letnich. W przypadku młodych, niedawno wysianych trawników ograniczamy się do wiosennej aeracji.
W poradnikach dotyczących pielęgnacji ogrodów angielskich i takich, które są umiejscowione w cieplejszym klimacie, wyznacza się często dwa terminy wertykulacji, jesień lub wiosnę. W naszym polskim klimacie lepiej jest jednak trzymać się daty wiosennej, gdyż w przypadku nadejścia bardzo mroźnej zimy, krótko po jesiennej wertykulacji, mogłoby dojść do przemrożenia odsłoniętego systemu korzeniowego traw.
A kiedy dokładniej jest najlepsza pora, żeby przeprowadzić ten zabieg? Zazwyczaj robimy to na przełomie marca i kwietnia, kiedy trawnik budzi się już z zimowego snu, ale jego wegetacja jeszcze nie ruszyła na dobre. Przyjmuje się, że rośliną wskaźnikową w tym przypadku może być forsycja. Gdy forsycje w naszym rejonie kwitną, to znak, że już czas przeprowadzić wertykulację.
Na czym ona dokładnie polega i dlaczego warto ją robić każdego roku?
Robi się ją po to, żeby usunąć z darni suche źdźbła traw, zamieniające się z czasem w ubity filc oraz mech. W czasie sezonu wegetacyjnego zazwyczaj nie usuwamy regularnie mchu, czy usychających, bądź też obciętych fragmentów traw, zwłaszcza z kosiarek mulczujących, do których zalicza się coraz popularniejsze i coraz częściej występujące w ogrodach roboty koszące.
Z czasem więc tworzy się na powierzchni trawnika gruba, kilkucentymetrowa warstwa filcu, która gromadzi wilgoć niczym gąbka i utrudnia przenikanie wody, powietrza i składników pokarmowych do gleby. To właśnie w tym filcu najczęściej rozwijają się też choroby grzybowe. Ponadto, ponieważ korzenie traw rozrastają się najmocniej tam, gdzie najłatwiej o wodę i składniki odżywcze, penetrują wilgotną warstwę filcowego kożucha i nie przenikają wgłąb ziemi. Tym samym darń jest bardziej narażona na przesychanie i musimy ją częściej podlewać latem, w upalne dni.
Wertykulacja to zabieg, który usuwa lub istotnie zmniejsza warstwę tego niepożądanego filcu i tym samym poprawia ogólny stan trawnika i pozytywnie wpływa na jego rozwój oraz dalszy rozwój. Bowiem dodatkowo, nacięta darń otrzymuje bodziec do krzewienia się. Wszystkie trawy rozmnaża się poprzez podział bryły korzeniowej, dotyczy to również tych gatunków traw, które znajdują się w naszych trawnikach. Zatem nacinając system korzeniowy darni niejako pobudzamy ją do rozmnażania, czyli rozkrzewiania się i zagęszczania.
Wertykulacja wyczesuje też mech z trawnika, jednak pamiętajmy, że niestety, nie jest to sposób na jego eliminację raz na zawsze. Tworzy się on tam, gdzie ma lepsze warunki do rozwoju w stosunku do traw, czyli w miejscach zacienionych, o małej cyrkulacji powietrza, w glebie o bardziej kwaśnym odczynie, która jest mało przepuszczalna. Trwałe zwalczenie mchu z darni jest zatem procesem złożonym. Ale wertykulacja, która go dość dokładnie wyczesze na początku sezonu, jest pierwszym krokiem, jaki powinniśmy podjąć, jeżeli chcemy się go pozbyć z trawnika.
A jak poprawnie wykonać wertykulację?
Po pierwsze, jeżeli przed zimą przycięliśmy trawnik nisko, i trawy nie ruszyły jeszcze z wegetacją, to nie musimy go już kosić przed wertykulacją. Ale jeżeli widzimy, że darń jest dość wysoka i noże wertykulatora mogą mieć problem, żeby wbić się na taką głębokość, jak byśmy chcieli, to można w pierwszej kolejności przeprowadzić koszenie, tak aby noże urządzenia mogły dotrzeć do filcu, wyczesać go i ponacinać system korzeniowy.
Po drugie, musimy zaopatrzyć się w wertykulator. Są tu dostępne narzędzia ręczne, ale one używane są raczej tylko do bardzo niewielkich trawników, praca nimi jest raczej męcząca i wymaga sporo krzepy. Wspomagamy się więc urządzeniami, takimi jak wertykulatory spalinowe, elektryczne podłączane do prądu i akumulatorowe, na baterie, takie jakich używamy do kosiarek, nożyc do żywopłotów czy sekatorów. Zaletą urządzeń akumulatorowych jest z pewnością to, że są cichsze niż urządzenia spalinowe i wygodniejsze w użyciu niż urządzenie na tzw. kabel, na który trzeba szczególnie uważać podczas nacinania i wyczesywania darni.
Ostrza wertykulatora ustawiamy tak, żeby nacinały glebę na głębokość od kilku milimetrów do kilku centymetrów. Wszystko zależy od wieku trawnika i intensywności, z jaką chcemy wykonać zabieg. Jeżeli trawnik ma 2, 3 lub 4 lata, jest zdrowy i gęsty, to możemy skupić się głównie na jesgo wyczesaniu i tylko delikatnym nacięciu systemu korzeniowego. Ale jeżeli trawnik jest starszy, mój np. ma już prawie 15 lat, jest koszony przez robota koszącego, zatem ścięta darń podczas koszenia nie jest nigdy zbierana, ale pozostaje na trawniku, częściowo się oczywiście rozkładając, ale też częściowo tworząc filc, lub jeżeli zauważyliśmy po zimie lub nawet w poprzednim sezonie oznaki chorób grzybowych darni, to taki trawnik warto wyczesać i ponacinać bardziej intensywnie, np. na 2 – 3 centymetry.
Pamiętajmy, że trawnik wertykulujemy dwa razy, wzdłuż i wszerz, krzyżowo. Między jednym a drugim pionowym nacinaniem darni i wyczesywaniem filcu, filc ten warto zebrać z trawnika. Dzięki temu to drugie nacięcie będzie bardziej dokładne i nieco głębsze niż to pierwsze.
Możemy zaopatrzyć się w wertykulator z koszem, większość urządzeń ma je w komplecie lub do dokupienia. Jednak w przypadku dużych lub starych trawników kosz musielibyśmy opróżniać bardzo często, czasami po przejechaniu dosłownie kilku lub kilkunastu metrów. Dlatego lepszym rozwiązaniem, które ja preferuję, jest wertykulacja bez kosza. Wyczesany filc z łatwością zgrabimy potem szerokimi grabiami do liści czy też do trawnika. Tego filcu wyczesuje się naprawdę dużo. Warto od razu zastanowić się co z nim zrobić. Można nim zapełnić własny kompostownik, jeżeli taki mamy i jeżeli mamy pewność, że wyczesane fragmenty roślin są zdrowe. W takim wypadku możemy też tę materię organiczną wykorzystać do ściółkowania rabat, czy grządek w ogrodzie.
Pamiętajmy, aby przed wertykulacją zaznaczyć miejsce zraszaczy automatycznego nawadniania, żeby noże wertykulatora ich nie uszkodziły. Jeżeli posiadamy robota koszącego, również musimy uważać na przewody graniczne, jeżeli są umieszczone tak płytko w darni, że noże wertykulatora mogłyby do nich dotrzeć. Po wertykulacji jest idealny moment, żeby przeprowadzać kolejne zabiegi na trawniku, które mamy zaplanowane, czyli piaskowanie czy dosiewkę i nawożenie. Usunięcie filcu sprawiam że składniki odżywcze z nawozów będą lepiej przyswajalne przez korzenie, nasiona traw trafią na grunt, gdzie będą mogły z łatwością wykiełkować, a piaskowanie zwiększy przepuszczalność gleby, którą trawy tak bardzo lubią.
Po wertykulacji trawnik nie wygląda od razu rewelacyjnie. Niekiedy wygląda raczej na przeorany. Ale już po tygodniu lub dwóch rusza ze wzrostem w przyspieszonym tempie. Szybko przyrasta i się zagęszcza.
Trawnik to bardzo ważna część wielu ogrodów. Warto od samego początku sezonu wegetacyjnego zadbać by był zdrowy. Odwdzięczy się potem pięknym wyglądem.
I to tyle na dziś. Zapraszam do oglądania kolejnych filmów z cyklu „Ogród Ozdobny” oraz pozostałych filmów na kanale OGRÓD NA CO DZIEŃ.