Rośliny domowe w styczniu. Jak dbać o kwiaty domowe

Rośliny domowe w styczniu – Styczeń to niezwykle trudny czas dla naszych domowych roślin doniczkowych. Wiele z nich wchodzi zimą w okres spoczynku, ale nie wszystkie. W naszych mieszkaniach uprawiamy gatunki z różnych stref klimatycznych, tym samym mają one różne wymagania, również o tej porze. Zapraszam na „Dom Pełen Kwiatów”, w którym krótko omówimy styczniowe potrzeby uprawowe różnych grup roślin.

Zimą dni są krótkie i często pochmurne, dlatego wspólnym problemem wszystkich roślin uprawianych w naszych domach jest to, że otrzymują one zbyt mało światła w stosunku do swoich potrzeb. W tym trudnym czasie nawet gatunki cieniolubne dobrze czują się w pobliżu okna. Ponadto w mieszkaniach grzeją kaloryfery i bardzo wysuszają powietrze. Szkodzi to roślinom, które lubią wilgotną atmosferę.

Niektóre gatunki przechodzą zimą stan spoczynku i wstrzymują swój wzrost, inne właśnie w tym okresie kwitną. Jednym odpowiada chłodniejsze powietrze, inne cały czas potrzebują ciepła. A niestety, im bardziej warunki w mieszkaniach odbiegają od tych, w których rośliny żyją w naturze, tym trudniej jest przetrwać im naszą zimę.

W naszych domach często uprawiamy dość odporne rośliny o zielonych liściach, do których możemy zaliczyć np. dracenę, jukę, zamiokulkasa, fikusa sprężystego, monsterę czy zielistkę. Uważa się je za najmniej kłopotliwe. Moja zielistka na początku zimy nawet zakwitła, a teraz wypuszcza nowe przyrosty.

Te rośliny dobrze znoszą warunki mieszkaniowe również zimą. Odpowiada im temperatura  pokojowa 20-23 st. C. i nie przeszkadza im dość suche powietrze. Lepiej niż pozostałe gatunki znoszą też niedobory światła. Nie oznacza to jednak, że sytuacja im w pełni odpowiada, potrafią jedynie lepiej przystosować się do niekorzystnych warunków, nie tracąc przy tym urody. Chociaż i to się zdarza. W styczniu często obserwujemy na nich żółknące lub usychające liście.

Generalnie przyczyną żółknięcia starszych liści jest najczęściej niedostatek światła, zbyt wysoka temperatura powietrza, za mała wilgotność powietrza czy też podłoża. Do żółknięcia młodych liści przyczynia się z kolei zwykle zbyt mokre podłoże, powodujące początki gnicia korzeni, albo za suche powietrze czy też brak składników odżywczych w podłożu. Żółknięcie liści może być też skutkiem zbytniego przerośnięcia korzeniami podłoża, a więc za małej doniczki. Przyczyn jest zatem całkiem sporo, a do nas należy przeprowadzenie dochodzenia w celu wskazania najbardziej prawdopodobnej.

Te grupę roślin podlewamy zimą rzadziej niż wiosną czy latem, za każdym razem czekając aż podłoże z wierzchu lekko przeschnie. Ale w naszych domach uprawiamy też rośliny, które przez cały rok lubią wilgotny i ciepły klimat.

Zaliczamy do nich m.in. skrzydłokwiaty, tropikalne gatunki paproci, kalateę, kroton, begonię, pnące filodendrony czy niektóre gatunki storczyków. Pochodzą one z tropikalnych lasów deszczowych, gdzie powietrze jest bardzo ciepłe i przesycone wilgocią. Dlatego w styczniu, w naszych domach, gdy tylko wilgotność powietrza spada w ogrzewanych zimą pomieszczeniach, rośliny zaczynają cierpieć.

Liście tych roślin często zasychają i opadają. Żeby temu przeciwdziałać najważniejszym zabiegiem staje się dbanie o odpowiednią wilgotność powietrza. Można postawić przy nich nawilżacze lub zamgławiacze. Najprostszym sposobem utrzymania wilgotności wokół rośliny jest ich spryskiwanie, przy suchym powietrzu nawet codzienne. Rośliny będą miały z tego jeszcze dodatkową korzyść. Zabieg ten zmyje kurz z liści, przez co będą miały ułatwione oddychanie przez aparaty szparkowe. Poza tym czyste liście asymilują więcej światła. Spryskujemy rośliny tak, aby obeschły przed nocą. Wilgotne liście przy ewentualnym nocnym spadku temperatury są podatniejsze na rozwój chorób grzybowych.

Rośliny pochodzące z lasów deszczowych lubią gdy światło jest rozproszone, chociaż to określenie dotyczy raczej okresu letniego. W naszym klimacie zimą słońce nie świeci mocno i mogą stać one na parapecie nawet od strony południowej.

Wszystkie rośliny o zielonych liściach zimą narażone są na atak przędziorków. Pojawiają się one zwłaszcza przy niskiej wilgotności powietrza. Utrzymywanie więc dużej wilgotności wokół rośliny im nie służy. Niemniej jednak są one częstym problemem przy uprawie roślin doniczkowych. Do najczęściej spotykanych szkodników należy przędziorek chmielowiec. Te maleńkie roztocza mierzą ok. pół milimetra długości i trudno je dostrzec gołym okiem. Do naszych mieszkań dostają się wraz z nowo zakupionymi roślinami czy choinkami. Często sami wnosimy je do domu z balkonów i tarasów na roślinach, które nie mogą zimować na zewnątrz. A potem, gdy w domu jest ciepło, sucho i bezwietrznie przędziorki szybko się rozmnażają i atakują kolejne rośliny, z których wysysają soki. Niestety,szkodniki te nie są wybredne i mogą żerować na wielu różnych gatunkach. Pierwszymi objawami ich obecności są srebrzyste drobne plamki na powierzchni liści. Są to puste komórki, z których przędziorki wyssały już sok. Jeżeli takich plam będzie dostatecznie dużo, liście zaczną żółknąć i zasychać. Objawem żerowania przędziorków jest też delikatna przędza na spodzie liści, pajęczynka, od której pajęczaki te wzięły swoją nazwę.

Gdy roślina straci za dużo liści, będzie oszpecona i osłabiona. Należy więc po zauważeniu przędziorków jak najszybciej podjąć z nimi walkę. W pierwszej kolejności dokładnie oczyszczamy liście, wilgotną szmatką, wodą z mydłem, prysznicem lub dość silnym strumieniem opryskiwacza. Można także wykorzystać naturalne preparaty owadobójcze na bazie olejów, którymi należy dokładnie opryskać miejsca występowania szkodników, w przypadku przędziorków zwłaszcza spodnią część liści. Naniesiona ciecz pokrywa szkodniki cienką, lepką powłoką, która utrudnia oddychanie, poruszanie się i żerowanie, prowadząc do ich eliminacji. Należy jednak pamiętać, aby zabiegi tego typu preparatami co jakiś czas powtarzać, np. co 7-10 dni.

Sukulenty, w tym kaktusy, zimą powinny mieć chłodno i sucho. Niektóre gatunki o tej porze najlepiej czują się w temperaturze zaledwie kilku stopni Celsjusza.

W tym okresie znacznie ograniczamy ich podlewanie, w większości przypadków wystarczy odrobina wody co 10-14 dni. Jeśli kaktusy będą miały zimą za ciepło i za mokro, będą rosnąć, wypuszczając cienkie i wiotkie pędy, bądź jasne, rachityczne liście. Ponadto nie będą kwitły. Lepiej więc do wiosny utrzymać je w stanie spoczynku.

Do tego dochodzi jeszcze grupa roślin, która w styczniu pięknie kwitną. Te rośliny zimą poprawiają nam nastrój.

Możemy do nich zaliczyć m.in. storczyki falenopsis, a także dendrobium phalenopsis oraz cyklameny, azalie, gardenie, sępolie, anturium, grudniki czy hipeastrum. To one umilają nam szary czas. Jednakże ich również nie możemy wrzucać do jednego worka pod względem wymagań, bo np. azalie i cyklameny lubią chłodne miejsca o temperaturze 10-16 st. C, podczas gdy sępolia, nazywana też fiołkiem afrykańskim nie znosi zimna. Warto sprawdzić, jakie warunki odpowiadają uprawianej przez nas roślinie.

Wspólna dla nich wszystkich jest potrzeba dużej ilości światła, stale lekko wilgotnego podłoża i zasilania od czasu do czas nawozem do roślin kwitnących bogatym w fosfor i potas.

Linki :

Facebook : https://www.facebook.com/izabella.schick

YouTube : https://ogrodnacodzien.pl/

Instagram : https://www.instagram.com/ogrod_na_co_dzien/