Pelargonie – wysiew pelargonii krok po kroku
Pelargonie – wysiew pelargonii krok po kroku – Pelargonie zna chyba każdy. Zdobią latem wiele balkonów i tarasów już od wielu lat. Ale nie każdy wie, że możemy je samodzielnie wysiać. Nie musimy kupować gotowych sadzonek w maju, chociaż przy mnogości odmian dostępnych w sklepach jest to bardzo miłe zajęcie. Ale równie miłe, a nawet milsze, może być obserwowanie jak nasza pelargonia kiełkuje i rozwija się od nasiona aż do pięknej kwitnącej okazałej rośliny. A dodatkowa radość płynie z tego, że pelargonie należy wysiewać od grudnia do lutego, co oznacza, że z czystym sumieniem możemy zająć się ogrodnictwem wtedy, gdy niewiele jest w ogrodzie do zrobienia. Ponadto rośliny te są niesamowicie wdzięczne w uprawie. Wysiewam je już chyba piąty rok z rzędu i za każdym razem kiełkują, a potem kwitną bez żadnego problemu.
To przykład rośliny wysianej dwa lata temu. A to przykład rośliny wysianej w zeszłym roku. Z tej starszej pobrałam nawet nasiona, z odmiany o białych kwiatach, różowych i czerwonych. Nie wszystkie pelargonie zawiązują nasiona i dodatkowo, żeby je zebrać, trzeba nieco zrezygnować z dekoracyjności naszej rośliny. Gdy zawiązuje ona nasiona, przeznacza ona energię na to zadanie i przestaje zawiązywać kolejne kwiatostany. Ale z ciekawości ogrodniczej na to pozwoliłam i oto rezultaty.
Jeżeli nie mamy własnych nasion, możemy sięgnąć po nasiona pelargonii dostępne w sklepach. Np. po pelargonie rabatowe, najbardziej znane, w wybranych kolorach. Może to być kolor czerwony, łososiowy, biały, jasnoróżowy i ciemno różowy, lub fioletowy. Pamiętajmy, że na opakowaniach nasion są zawsze zdjęcia poglądowe. Rzeczywisty kolor kwiatów na pewno będzie do nich zbliżony, ale może nie być identyczny. Jeżeli lubimy ogrodnicze niespodzianki, to możemy nabyć mieszankę nasion pelargonii o różnych kolorach. Ja osobiście lubię sięgać po mieszanki, bo nigdy nie wiadomo, jakie cudo potem nam zakwitnie. Są też dostępne nasiona pelargonii bluszczolistnych, czyli przewieszających się, o delikatniejszych kwiatach, tu akurat w kolorze fuksjowym.
Nasiona, które kupujemy, są już oczyszczone i jak widać nasiona tej firmy są także zaprawione. Widać to po kolorowej otoczce. Zaprawianie to zabieg otoczenia nasiona w substancji, której zadaniem jest zniszczenie szkodników i patogenów, które mogą znajdować się na powierzchni lub wewnątrz nasionka. Taka otoczka chroni też nasiono przed patogenami, jeżeli znajdą się takie w glebie.
Nasiona, które sama pobrałam zaprawione nie są. Nie są nawet oczyszczone. Nazwa „pelargonia” nawiązuje właśnie do nasiona tej rośliny, które zaraz po zebraniu wygląda tak. Skojarzyło się to Grekom z dziobem bociana, którego nazwa grecka to „pelargos” i stąd dzisiaj mamy pelargonię. Samo nasiono jest wewnątrz naszego dzioba i wygląda tak. Teraz już bardziej przypomina te nasiona z paczki.
Zazwyczaj w paczce z nasionami pelargonii jest ich stosunkowo niewiele. Kilkanaście czasami nawet kilka sztuk. Nic nie szkodzi. Do amatorskiej uprawy, to zupełnie wystarczająca ilość. W końcu ile doniczek z pelargoniami zazwyczaj stawiamy na balkonie lub tarasie? Kilkanaście to chyba dość dużo, tym bardziej, że rośliny te kiełkują bardzo ładnie. Praktycznie nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby wysiane nasiono pelargonii nie wykiełkowało. Późniejsza pielęgnacja siewek też nie sprawia żadnych problemów. Są to rośliny bardzo wytrzymałe, rosną zdrowo i wiele wybaczają. Przetrwają chwilowe niedobory wody i chwilowe przelanie, atak przędziorków i atak mszyc. Wszystko to przerobiłam. Pelargonie uprawiane od nasiona są zdecydowanie bardziej odporne na wszelkie nieprawidłowości w uprawie niż gotowe sadzonki, kupione w maju. I pamiętajmy, że są to byliny, które mogą zostać z nami na wiele lat, a nie rośliny jednoroczne.
Jak zatem je wysiać?
To już całkiem proste. W wybranym pojemniku, wypełnionym podłożem, umieszczamy nasze nasiona. Pojemnikiem może być niewielka doniczka, wielodoniczka, kuweta lub plastikowy pojemnik, np. po produktach spożywczych, większy, taki jak tutaj lub mniejszy, taki jak np. ten po surówce. W tych pojemnikach musimy zrobić otwory na dnie, żeby nadmiar wody mógł swobodnie wypływać. Jeżeli mamy np. taki pojemnik, może to być mini szklarenka dla naszych rozsad pelargonii.
Podłoże do siewu powinno być lekkie i przepuszczalne, jak w przypadku wszystkich roślin wysiewanych na rozsady. Wypełniamy nim nasze pojemniki. Po czym umieszczamy w nim nasiona, robiąc ok. pół centymetrowe wgłębienia dla każdego nasiona lub przysypując je około półcentymetrową warstwą ziemi.
Następnie podlewamy całość, np. za pomocą opryskiwacza o delikatnym rozproszonym strumieniu, który nie wymyje nasion i dbamy o stałą wilgotność podłoża, albo codziennie lub co dwa dni zraszając nasze wysiewy, albo przykrywając pojemnik kawałkiem folii lub szybą albo wstawiając wysiane pelargonie do mini szklarni. Używając folii możemy ją w kilku miejscach ponakłuwać lub pamiętać o codziennym wietrzeniu.
Jeżeli wysialiśmy kilka odmian pelargonii, nie zapomnijmy o opisaniu pojemników. Ja akurat przyklejam zawsze opis taśmą klejącą. I czekamy. Czas kiełkowania pelargonii to około 14 dni, aczkolwiek często pojawiają się one wcześniej. Potrzebują temperatury 20-25 stopni Celsjusza, czyli takiej jaką mamy w naszych mieszkaniach.
Po mniej więcej 3 tygodniach wyglądają tak. Pelargonie nie mają tendencji do wyciągania się. Ich sadzonki pozostają stosunkowo zwarte i ładne nawet w czasie niedoboru światła, który jest charakterystyczny dla zimowych miesięcy w naszym klimacie.
Gdy mają już one 2 lub 3 liście właściwe, należy je przepikować, czyli przesadzić do większych doniczek . Pelargonie bez problemu znoszą przesadzanie, szybko aklimatyzują się w nowym miejscu, wydaje się, że nie jest to dla nich żaden stres. Podważamy ich system korzeniowy, żeby go w miarę możliwości nie uszkodzić. Ale nawet jeżeli część korzeni pelargonii się urwie, roślina ta przyjmie się na pewno w nowym miejscu. Doniczki na tym etapie możemy wypełnić już podłożem keiatowym lub podłożem do pelargonii. I w takiej wielkości pojemniku mogą rozwijać się dalej aż do maja, kiedy to posadzimy je już na miejscu stałym w donicy na balkonie lub tarasie, czy na rabacie, bo pelargonie rabatowe, jak sama nazwa wskazuje, możemy uprawiać także w gruncie.
Po pikowaniu temperatura w otoczeniu tych roślin nadal powinna pozostawać w granicach 20-23 stopni Celsjusza, a po dwóch – trzech tygodniach, gdy już się one przekorzenią, można zacząć je hartować i umieścić w chłodniejszym pomieszczeniu. Pelargonie lubią światło. Warto je zatem umieścić na parapecie, blisko okna, nawet od strony południowej. Po ok. 3-4 tygodniach od przesadzenia, możemy rozpocząć nawożenie naszych młodych okazów.
Ogólnie można przyjąć, że przy sprzyjających warunkach uprawy, pelargonie wysiane w pod koniec grudnia, zakwitną pod koniec kwietnia, więc te wysiane na przełomie stycznia i lutego, powinny zakwitnąć na przełomie maja i czerwca.
Linki :
Facebook : https://www.facebook.com/izabella.schick
YouTube : www.youtube.com/c/ogródnacodzień
Instagram : https://www.instagram.com/ogrod_na_co_dzien/