Ślimaki jak z nimi walczyć? Dlaczego jest ich coraz więcej?

Ślimaki jak z nimi walczyć? Dlaczego jest ich coraz więcej?  Odpowiadamy na te pytania. Zapraszamy do oglądania! ???

Ślimaki, to coraz częstszy problem w naszych ogrodach. Niektórzy przez nie rezygnują z prowadzenia warzywnika. Inni nie wysiewają na rabatach kwiatów, bo i tak wszystkie wschodzące rośliny zostają zniszczone przez te szkodniki. Nie ulega wątpliwości, że stają się one realnym zagrożeniem dla naszych upraw. I dotyczy to zarówno ślimaków nagich jak i tych ze skorupką.

Generalnie ślimaki z tzw. domkami, jak np. winniczki czy wstężyki, nie są tak silnym zagrożeniem jak ślimaki nagie, ponieważ żywią się często odpadkami roślin. Ale sama nakryłam w swoim warzywniku pokaźnych rozmiarów winniczka, który w ciągu jednej nocy zjadł sam trzy młode, kiełkujące ogórki. Mniejsze ślimaki ze skorupką potrafią wygryzać dziury np. w sałacie, burakach, kapuście czy innych roślinach. Są to zazwyczaj mniejsze dziury, jednakże one także osłabiają rośliny lub oszpecają kwitnące okazy.

Dużo groźniejsze są jednak ślimaki nagie, do których zaliczyć można m.in. takie gatunki jak: pomrownik plamisty, pomrownik mały, ślinik zmienny, ślinik rdzawy czy ślinik luzytański. Ślady ich żerowania na roślinach to nieregularne wygryzione otwory w liściach, kwiatach, owocach i korzeniach warzyw. Efektem ich żerowania jest także brak kiełkowania roślin, choć tak naprawdę wysiane przez nas warzywa lub kwiaty wykiełkowały, ale zostały całkowicie pożarte przez te szkodniki oraz pozostawione charakterystyczne ślady śluzu, który jest dobrze widoczny nawet po wyschnięciu.

Najczęściej nocą, bo to zazwyczaj  czas ich żerowania. Bywają widoczne też w ciągu dnia, jeżeli jest wilgotno i deszczowo. Ślimaki są najbardziej aktywne w temperaturze 17-19 stopni Celsjusza. Poniżej 15-16 stopni i powyżej 28 stopni ich aktywność spada. Ślimaki ze skorupką chowają się do muszli, a ślimaki nagie szukają sobie dogodnych kryjówek. I to od tych kryjówek musimy rozpocząć walkę z tymi szkodnikami.

Ale zanim przejdziemy do tematu walki ze ślimakami, kilka słów o tym, dlaczego jest ich w naszych ogrodach coraz więcej. Po pierwsze im bardziej zarośnięte są ogrody, im więcej w nich niskich krzewów i zarośli, gdzie jest bardziej wilgotno i gdzie mogą ślimaki się skryć, tym jest ich więcej. Ponadto, na wzrost nasilenia występowania ślimaków ma wpływ także zaniechanie wykonywania niektórych zabiegów, m.in. takich jak przekopywanie gleby czy koszenie trawy.

Wraz ze wzrostem popularności uprawy warzywników zgodnie z trendem no digging, wzrosło ślimakowe zagrożenie. Nie kopiąc chronimy życie gleby, tym samym chroniąc też jaja ślimaków. Gdyby po wzruszeniu ziemi zostały one wydobyte na zewnątrz, to albo by wyschły, ponieważ potrzebują one wilgoci, albo zostałyby zjedzone przez ptaki, jaszczurki czy drapieżne chrząszcze. Pozostawione w dogodnym miejscu, pod kamieniami, pod opadłymi liśćmi czy w pobliżu szyjek korzeniowych roślin w ziemi, czyli tam gdzie jest wilgotno, będą wylęgać się bez problemów.

Po wydostaniu się z jaj, młode ślimaki początkowo żywią się martwą materią organiczną z gleby, a po kilku dniach rozpoczynają żerowanie na roślinach.

Trawniki w naszych ogrodach coraz częściej zamieniamy w łąki. Dla pszczół i owadów zapylających jest to trend bardzo wskazany i pożądany. Ale z takich warunków korzystają też ślimaki. Trawniki, zwłaszcza często koszone, nie były dla nich dobrym środowiskiem. Spokojnie rosnąca łąka sprzyja ich rozwojowi, warzywnik położony w jej bezpośrednim sąsiedztwie z pewnością byłby zagrożony.

Co zatem zrobić jeżeli zależy nam na uprawie warzyw, owoców lub wrażliwych na ataki ślimaków roślin ozdobnych?

Przede wszystkim warto zlokalizować miejsca w ogrodzie, gdzie ślimaki mają dogodne warunki do rozmnażania lub ukrycia się. Są to miejsca wilgotne, pod kamieniami przy oczku wodnym, pod donicami, zwłaszcza plastkowymi, pod workami z podłożem, czy innymi rzeczami, które są gdzieś postawione na działce, pod skrzynkami i deskami, czy ściętymi i pozostawionymi roślinami. Takie miejsca warto regularnie monitorować i wyłapywać ślimaki, które zauważymy.

W pochmurne, deszczowe, wilgotne dni warto wybrać się na obchód ogrodu i także wyłapywać te szkodniki. Gdy jest ciepło, można przejść się z latarką wieczorem lub wstać wcześnie rano. Można też zastawić na nie pułapki, które przywabią te szkodniki i ułatwią nam nieco zadanie. A pułapkami tymi mogą być kawałki świeżych warzyw lub owoców. Podobno sprawdza się w tym wypadku także karma dla kota. Popularne są również pułapki piwne, które wkopuje się między roślinami, a zwabione tam ślimaki wpadają do środka i giną.

Taką pułapkę można wykonać samodzielnie lub kupić gotowy do użycia produkt, który należy wkopać w miejscu żerowania ślimaków i umieścić tak, żeby górna krawędź pojemnika znajdowała się na poziomie gruntu. Następnie należy wlać do niego piwo. Jeżeli nabyliśmy pułapkę w sklepie, dołączony jest do niej dodatkowy ekstrakt, tzw. atraktant, środek wabiący. Jego 2-3 krople, wkroplone do piwa sprawiają, że wabik z piwa staje się około 20-krotnie mocniej atrakcyjny dla ślimaków. Całość przykrywamy wiekiem. Przyjmuje się, że jedna pułapka zabezpiecza obszar do 20 m kw. Po kilku dniach należy opróżnić pułapkę i uzupełnić ją świeżą przynętą.

Czasami skuteczne mogą okazać się zapory usypane np. pokruszonych skorupek jajek lub mączki bazaltowej, rozsypując je wokół rośliny, którą chcemy uchronić przed ślimakami. Przez taką zaporę trudniej jest im się przedostać i często zmieniają one swoją ścieżkę, omijając tym samym nasze uprawy. Zaletą stosowania tego sposobu jest dodatkowe odżywienie gleby, bowiem zarówno skorupki jajek, jak i mączka bazaltowa są naturalnymi nawozami. Należy jedynie pamiętać, że odkwaszają one glebę, nie należy więc ich raczej stosować przy roślinach kwasolubnych.

U mnie w warzywniku taką swoistą zaporą są np. ścieżki z grysu. Na grządkach warzywnych między ścieżkami widocznych jest znacznie mniej ślimaków niż np. na rabacie kwiatowej, która przylega bezpośrednio do płotu. Tam ślimaków jest znacznie więcej.

Jeżeli wyczerpiemy już wszystkie metody, a ślimakowy problem nie znika, możemy jeszcze sięgnąć po granulaty, np. po ekologiczny granulat , bezpieczny dla środowiska, który nie pozostawia szkodliwych substancji w glebie i ulega całkowitej biologiczne j degradacji i który rozsypujemy na grządkach lub rabatach w dawce ok. 2-5 g na 1 m kw powierzchni. Substancja zawarta w tego typu granulacie wabi ślimaki nagie. Po jego spożyciu szkodniki zaprzestają żerowania i chowają się w swoich kryjówkach, gdzie giną. Zawiera w swoim składzie fosforan żelaza, który nie stanowi większego zagrożenia dla psów czy kotów. Jednakże zawsze warto zachować środki bezpieczeństwa. Stosowanie innych granulatów na ślimaki może być niebezpieczne dla zwierząt, należy je więc rozsypywać ostrożnie, biorąc to pod uwagę.

Granulaty te zawsze stosujemy i dozujemy wg instrukcji na opakowaniu. Najlepiej na obrzeżach grządki czy rabaty, w miejscach, gdzie ślimaki pojawiały się najczęściej.

Pojedyncze ślimaki w ogrodzie nie stanowią problemu, wręcz przeciwnie, ślimaki z kolorowymi muszelkami mogą być nawet jego ozdobą. Gdy jest ich mało, zjadają przede wszystkim butwiejące owoce, gnijące liście, czy niewielkie martwe zwierzęta. Ale gdy się nadmiernie namnożą, należy pomyśleć o ograniczeniu ich liczebności, żeby chronić nasze uprawy, zwłaszcza w warzywniku.

Życzymy więc braku pełzającego problemu. I zapraszamy do oglądania kolejnych filmów na kanale OGRÓD NA CO DZIEŃ.

Linki :

Facebook : https://www.facebook.com/izabella.schick

YouTube : www.youtube.com/c/ogródnacodzień

Instagram :  https://www.instagram.com/ogrod_na_co_dzien/